Ostatnio zadano mi takie pytanie… Zresztą w Internecie jest trochę wpisów na przeróżnych blogach, które podejmują temat, głównie, zagrożenia duchowego związanego z uprawianiem jogi, często w kontekście kultury chrześcijańskiej, w której zostaliśmy wychowani w Europie.
Mogę na ten temat napisać tylko przytaczając swoje doświadczenia i przemyślenia, więc moja opinia będzie oczywiście nieobiektywna.
Na początek zadajmy sobie pytanie: czym jest duchowość? Dla mnie duchowość jest doświadczaniem swojej duszy tu w materialnym świecie, ale też wiarą w istnienie tego, którego nie da się dotknąć, czy zobaczyć, jak filmu w telewizorze. Doświadczanie jest tu słowem-kluczem.
Moje przemyślenia doprowadziły mnie również do wniosku, że duchowość nie ma nic wspólnego z religią. Nawet jeśli duchowość leży u podstaw, każdego wierzenia, czy kultu religijnego, to religia sama w sobie jest wg mnie formą polityki i przypisywanie swojej duchowości do jednego kultu religijnego jest mocno ograniczające.
Istnienie pośredników pomiędzy Bogiem a człowiekiem również jest swego rodzaju nadużyciem, zwłaszcza jeśli ten pośrednik uważa się za kogoś lepszego od reszty ludzi lub tych, którzy deklarują, że nie są duchowością zainteresowani. Dajmy ludziom żyć, tak jak uważają za stosowne;-)
Moje zainteresowanie duchowym rozwojem zaprowadziło mnie do różnych książek, artykułów, filmów i zainteresowania nurtami religijnymi, czy filozoficznymi. Choć żadnego z nich dogłębnie nie poznałam, to jednak ciekawe jest to, że wszystkie mają wspólne elementy, przynajmniej jeśli chodzi o nauki dotyczące funkcjonowania człowieka w świecie – zasad moralnych, które stanowią trzon dla danego wierzenia; weźmy tu za przykład 10 przykazań z chrześcijaństwa, czy yamy i niyamy z 8 sutr Pantadżalego . Symbole związane z rozwojem duchowym również powtarzają się w różnych nurtach religijnych: szyszka symbolizująca szyszynkę w mózgu człowieka, która jest związana z centrum rozwoju duchowego; znajdziecie ją w Watykanie, jak również w zespole świątyń buddyjskich w Angor Wat w Kambodży, esculap będący symbolem medycyny, w Kundalini Jodze symbolizujący podnoszenie energii Kundalni – energii świadomości, tybetańska vajra, która symbolizuje nieskończony przepływ energii. Niedawno będąc w Wilnie, w kościele św. Piotra i Pawła, zauważyłam na jednym z ołtarzy poświęconym Matce Boskiej, że ma ona koronę w kształcie vajry właśnie. No właśnie w patriarchalnej religii katolickiej ukłon w kierunku energii kobiecej: intuicji, współczuciu i delikatności, został zakamuflowany w kulcie Matki Boskiej, bo przecież Bóg jest uosobiony, jako stary dziad z brodą. A czy czasem Trójca święta to nie jest połączenie nieskończonej energii wszelkiej kreacji, która reprezentuje się w człowieku i jego duszy?
Wracając do tytułowego pytania… Gdy zaczynasz medytować, to nawiązujesz kontakt ze swoją podświadomością i tym światem, którego nie sposób dotknąć i zobaczyć. Może to przypominać trochę otworzenie puszki Pandory, mogą się ujawnić przeróżne lęki, emocje, które były spychane do podświadomości ponieważ za trudno było je przeżywać. Odblokowywanie ciała może powodować dalsze wychodzenie na światło dzienne twojego cienia, tej części twojej osobowości, której często się wstydzisz nawet patrząc w lustro – taka konfrontacja może być… szokująca! To może być naprawdę bardzo trudne. To może spowodować chaos w Twoim życiu, ponieważ dla przejawiania się w zewnętrznym świecie chcesz stworzyć swój wizerunek, posiadać określone dobra materialne, takiego, a nie innego (oczywiście idealnego) partnera, prestiżową pracę, urodę, styl życia itp. I dostajesz prztyczka w nos! Uświadamiasz sobie, że masz to co masz, dysponujesz tym, czym dysponujesz. Twój umysł szaleje, czasem nie potrafiąc odróżnić tego, co rzeczywiste od tego, co sobie wyobrażasz. Ponieważ do głosu dochodzi podświadomość, czasem odkrywasz w niej przerażające treści. Tak jak w koszmarach, które od czasu do czasu nawiedzają każdego z nas. Tylko, że po przebudzeniu odczuwasz ulgę, bo wiesz, że to tylko sen. Często bardzo podnosi się Twoja wrażliwość na otaczający świat, ludzi, dźwięki, inne doznania odbierane zmysłami, to może być momentami nie do wytrzymania.
Tak, to jest niebezpieczne. Tylko, że na każdej ścieżce rozwojowej jest to normalny stan przejściowy. Zapytaj osoby, która poddała się psychoterpii, czy nie doznała podobnego chaosu w swoim życiu. To, jak go odczuwamy i jak sobie radzimy zależy od tego, jaki mamy temperament, wrażliwość i …odwagę wyjścia ze swojej strefy komfortu, a także świadomość co się może z nami zadziać. Zastanawiałam się od dłuższego czasu nad napisaniem takiego postu. Chciałabym oczywiście, żeby ludzie się rozwijali również poprzez uprawianie jogi i nie bali się jej. Mam nadzieję, że dzięki tym kilku zdaniom chociaż częściwo rozwieję niektóre wątpliwości, uczciwie stawiając sprawę.
Dla mnie wpływ jogi w moim życiu, jest nie do przecenienia. Pogoda ducha, którą zyskałam jest tym, czego od dawna szukałam.
A trudne momenty po prostu mijają. Mnie wystarczył urlop, odpoczynek od pracy i odrobina odosobnienia, którą sobie w takim kryzysie zafundowałam, ale również zaprzestanie praktyki na jakiś czas. Gdy poczułam się lepiej, z radością do niej wróciłam.
Ważny jest również kontakt z innymi joginami, wymiana doświadczeń i wspólna praktyka. Własna sadhana jest bardzo ważna, ale nic nie zastąpi bycia we wspólnej przestrzeni z innymi ludźmi.
Comentários